Domowe Ognisko
-
Słonce opadające pośród fal
Napięcia i rozluźnienia
Odchodzi by się narodzić jeszcze raz
Cyklicznie i metodycznie
Spokój w mojej głowie trwa
I czuję się stateczny i bezpieczny
Emocje wybuchające z głębin na
Powierzchnię blokują przestrzeń
Pomiędzy czas zaczyna pędzić jeszcze raz
Cyklicznie i metodycznie
Spokój w mojej głowie zgasł
I czuję się bajecznie bo niebezpiecznie
Spokój w mojej głowie zgasł
I czuje się bajecznie bo niebezpiecznie
-
Widzisz to co ja
Wszystko wokół nas szaleje
Nadzieję mam wielką
Zmienić choćby jest dźwiękton
Widzisz to co ja
Wszystko we mnie płonie i umiera
Z każdą chwilą życia ściskam rękę
I chciwym okiem żądam więcej
Na co mi czas
Jeśli ja sam się nie zmieniam
Podbijam sobie tylko moje tętno
I staram się pozbierać jedność w jedno
To nie boli bo to są sny
To nie boli bo to są tylko sny
Wąskie strome schody
Trzeba po nich wejść
Wolno bez pośpiechu
By nie zgubić wdechu
Wąskie strome schody
Sensu i odnowy
Wąskie strome schody
Wąskie strome schody
Widzisz to co ja
Z perspektywy mojego siedzenia
Rzeczy mogą się wydawać dziwne
Dla mnie są po prostu inne
Na co nam czas
Jeśli się nic tu nie zmienia
Podbijamy sobie nasze tętna
I rozrywamy w zębach jedność jedność
To nie boli bo to są sny
To nie boli bo to są tylko sny
-
Wiem to nie musisz mi powtarzać wciąż
Jak lekko mija mi mój czas
Nic mi się nie dzieje złego
Kiedyś w końcu zobaczysz jak to jest
Jeśli krok kolejny zrobię
Mogę się zagubić w sobie
Mogę zamknąć się od środka
I już nigdy w życiu cię nie spotkać
Lepiej rozsiądę się godnie
I będę patrzył jak twoja twarz odpada
Kiedyś w końcu zobaczysz jak to jest
-
Ikonowy tekst napiszę wolny od nonsensu
Przełomowy pojednawczy zakończony puentą
Czas w nas zgasł
Bóg na nowo kości chwyta
Plany mu się złoszczą
Zaraz nam zbuduje nowy świat
Będzie lepszy niż ten pierwszy
Nas też zrobi lepszych
Każdy ma coś do powiedzenia
Nasze serca są z kamieni
Naszym głowom pokój dajcie
I przestrzeń co się nie zapełnia
-
Kiedy czuję się samotnie barykady stawiam wokół mnie
Buduję pułapki które miłość zamieniają w lesz
Jeśli krok postawisz na tym polu odpowiadam tobie zły
Wypowiadam wojny których nie ma wszystkim wokół mnie
I tak sobie płonę jak ty ze mną płoniesz
Jeśli chcesz tu jednak zostać i nadzieją rozweselić mrok
Całą twoją czułością płynącą z gestów twoich rąk
Z gestów twoich rąk z gestów twoich rąk
I tak sobie płoniesz jak ja z tobą płonę
Takie nam drogi los nasz dał
Czasem jest ciężej niżbym chciał
Coraz więcej połączeń
W głowie się rozłącza
Takie nam drogi dał nasz los
Razem jest cieplej w zimną noc
Coraz cieplej goręcej
Znikają napięcia
-
Słuchaj
Nic nie mów tu się słucha
Tu się nie myśli tutaj jest
Tylko hedonistyczny szum
Spokój głowo
To tylko ja to nie upał
To tylko przeszłość puka może
Rozłoży nogi
Słuchaj
Chciałbym Cię tu przytulić
Lekko Ci podnieść tętno
I wyjść na zewnątrz
Wody, wody
Podrażnia suchość w gardle
Prawie się dałem nabrać
Może w końcu nauczę się
Czyste niebo
Wewnątrz spokój
Pewny siebie
Kiwam głową wszystkim wokół
Tak tu pięknie
Nawet z boku
Gore miłość
Rzeczywistość parzy w oczy
Słuchaj
Chciałbym Cię tu przytulić
Mocniej Ci podnieść tętno
I spalić w jedność
Płonę płonę
Tak mi tu dobrze z Tobą
Mógłbym tak w nieskończoność
Może w końcu nauczę się
Terapia Znikomości
-
Człowiek, na pograniczu myśli
Niby coś go w duszy boli choć na wierzchu błyszczy
Żyje na pograniczu zdarzeń
Wszystko może się wydarzyć nic się nie wydarzy
Człowiek, na pograniczu myśli
Niby coś go w duszy boli choć na wierzchu błyszczy
Żyje na pograniczu zdarzeń
Wszystko może się wydarzyć nic się nie wydarza
Połóżcie tu ręce
W końcu gdy odnajdę
To czego szukam
Zacznę pragnąć
Jeszcze więcej
Gdy odnajdę
Czego szukam
Zacznę pragnąć
Więcej
Człowiek, który myśli przezroczyście
Wszystko ma poukładane w głowie jak na liście
Żyje i nic mu nie dolega
Pewnym siebie ruchem dłoni chwyta swego cienia
Człowiek, który myśli przezroczyście
Wszystko ma poukładane w głowie jak na liście
Żyje i nic mu nie dolega
Pewnym siebie ruchem dłoni chwyta swego cienia
Pewnym siebie ruchem dłoni chwyta swego cienia
W końcu gdy odnajdę
To czego szukam
Zacznę pragnąć
Jeszcze więcej
Gdy odnajdę
Czego szukam
Zacznę pragnąć
Więcej
To nie ja i ty
To są małpy
-
To nie tak wyobrażałem sobie świat
Nie tak przewidywałem siebie
W przyszłości której byłem pewien
Z wiekiem coraz mocniej krzywię twarz
Odbiegam od swych ideałów
I w próżni spędzam czas po mału cały
Gdyby nie te sny by trochę lepszym być
Dla nas jest jeszcze czas
Tylko chciałoby się go choć trochę więcej mieć
I pomimo tego że jest wokół cicho
Fajnie byłoby cię znów usłyszeć
To nie tak wyobrażałeś sobie świat
Za ciężko życie cię obiło
Za dużo czasu sam straciłeś z wiekiem
Proza zastępuje śpiew
Nieufność ludzi wypełniła
A samotność prawie uśmierciła cały świat
Gdyby nie te sny by trochę lepszym być
Dla nas jest jeszcze czas
Tylko chciałoby się go choć trochę więcej mieć
I pomimo tego że jest wokół cicho
Fajnie byłoby cię znów usłyszeć
Dla nas jest jeszcze czas
Tylko chciałoby się go choć trochę więcej mieć
I pomimo tego że jest wokół cicho
Fajnie byłoby cię
-
O królu gór
Przekręć moc twojego głosu w dół
Bo w uszach boli
Zejdź na ziemię
Nie jestem w stanie cię zrozumieć
Gdy wisisz na tym drzewie
To tak jakbym w mroku
Szukała twoich oczu
Czekała aż powrócisz
Myślami do nas
O królu małp
Ile jeszcze gniewu w sobie masz
Ile trzymasz
O królu gór
Ile jeszcze czasu potrzebujesz by zrozumieć
To tak jakbym w mroku
Szukała twoich oczu
Czekała aż powrócisz
Myślami do nas
-
Już się bronię już zamykam drzwi
Nim ochłonę zjadę sobie w głębię duszy mojej
Komplikacje wytłumaczy czas
Wielkie spiny odbierają mowę gubią ślinę
Ponad mury z myśli arbitralnych
Unieś swoje ciężkie ciało jesli chcesz
To nie ja to nie ty to są małpy z dawnych dni
Szept uśmierza najpodlejszy ryk
Spokój w głosie uspokaja świnie w ich rynsztoku
Ponad mury z mysli arbitralnych
Unieś swoje ciężkie ciało jesli chcesz
To nie ja to nie ty to są małpy z dawnych dni
To nie ja to nie ty tu te owce mają kły
Ta sędzia ma obok sędzię te sondy to ma to to ma ta
Ja i Ty
Przejsciowa faza
Wewnątrz mgły
Jest spokój
-
Wewnątrz i na wierzchu
Nie rozumiem kim jestem
Zapożyczam dusze
I używam ich gdy muszę
To co tutaj widzisz
Jest mozaiką z innych żywych
Wybierz i naciśnij
A życzenie się Twe ziści
Wewnątrz i na wierzchu
Nie rozumiem kim jestem
Nie poznaję siebie
I udaję że nic o tym nie wiem
Mówię Ci do ucha
Że nikt nigdy mnie nie słucha
Nikt mnie nie rozumie
Gdy paraduję nago w tłumie
Bardzo ładnie dziecko
Teraz już idź spać
To normalny proces ludzi z naszych warstw
-
Noce i dnie
Na jawie we śnie
Ten rytm samotności
Wypełnia kości
Kto oprócz nas
Posiada ten dar
Rytm samotności
-
Jeśli jeszcze trochę siły w sobie masz
niepoddawaj się i wstawaj
Nawet jeśli gwiazdy oddalają się
Nawet jeśli wewnątrz padasz
Ziemia tonie sobie w słonej wodzie
Ludzie ludziom męcą w głowach
Jeśli jeszcze trochę siły w sobie masz
Nawet jeśli wewnątrz padasz
Nasze pokolenie
Jak zaćmienie
Zaraz z pyłem się rozwieje
Wytyka wszystkim błędy
Samo jest święte
Ciągle dziwnie uśmiechnięte
Jeśli jeszcze trochę siły w sobie masz
niepoddawaj się i wstawaj
Jeśli jeszcze trochę siły w sobie masz
Nawet jeśli wewnątrz padasz
Nasze pokolenie
Jak zaćmienie
Zaraz z pyłem się rozwieje
Wytyka wszystkim błędy
Samo jest święte
Ciągle dziwnie uśmiechnięte
Wasze pokolenie
Mam nadzieję
Strach was nie wmuruje w ziemię
Nie dacie się opętać
Naszym jękom
Hiperbolicznej udręki
-
Czas mi wziął kolejny dzień
Nic nie powiedziałem
W ogóle nie przejął się
Prowadzi mnie dalej
W kierunku dobrze mi znanym
Którego się boję na który czekałem
W kierunku dobrze mi znanym
Którego się boję na który czekałem
Paraliżuje mnie strach
Że ja
Odejdę
A wszyscy których znam
Będą
Paraliżuje mnie strach
Że nigdy
Więcej
Nie spędzę z Tobą chwil
Trwających
Wiecznie
-
Ponoć słowa koją
Ponoć czas przemija
Za szybko
Czas przemija
Czas odchodzi
Lub odpływa
Przelatuje
Się zużywa
Wykończony
Idzie kimać
Ponoć słowa koją
Ponoć czas przemija
Wszyscy kiedyś się kończymy
Większość z możliwości życia nas ominie
Jeśli się pogrążać
To w chwilach które oddam
Wszyscy kiedyś umieramy
Nikt z nas nie wie co się dzieje dalej
Jeśli się pogrążać
To w chwilach które oddasz
-
Teraz tylko teraźniejszość
I przyszłość i przeszłość
Teraz myśli mądre płytkie
Wolne i szybkie
Teraz tylko radość z życia
I smutek nie do zmycia
Teraz tylko cały wrzechświat
I nicość wieczna
Adieu waszym sondom
Od mojej sondy
Od mojej sondy
EP
-
Ja kiedyś cię znajdę
Trochę mi zejdzie
Trochę mi zajmie
Pierwsza wersja samobójstwo
Druga wygodnictwo a
Trzecia macha ciężką dupą i pracuje na swój raj
Wszystko co szuka znika
W gęstwinie zagadek i pytań
Wszystko co sensu pragnie
Oddaje się florze i faunie
Hej towarzyszu nie masz czego się bać
Za parę minut cię nie będzie i zapomni cię
świat
I jeśli kiedykolwiek przyjdzie ci narzekać na czas
Przypomnij sobie wszystkie chwile których teraz ci brak
(Czas przyszły niedokonany)
Pierwsza wersja samobójstwo
Druga wygodnictwo a
Trzecia macha ciężką dupą i pracuje na swój raj
-
Mógłbym cały czas
Gapić się jak w las
Mógłbym cały czas
Z flegmy życia ulepiłaś
Gaworzący kloc
Wprowadzona w ruch machina
Nadaj mi mą moc
Aż obudzisz się
I znów zaczniesz chcieć
Z flegmy życia ulepiłaś
Gaworzący kloc
Wprowadzona w ruch machina
Nadaj mi mą moc
(Wdzięczny jestem jak za słońce piorunujące)
-
Jeśli kiedykolwiek przyjdzie ci do głowy pomysł
By obcinać wszystkie chciwe i fałszywe głowy
Jeśli kiedykolwiek przyjdzie ci do głowy pomysł
Czy na prawdę warto dusić system który tonie
Czy nie lepiej z brzegu patrzeć jak znikają dłonie
Czy na prawdę warto dusić system który
Paznokciami orze w mule
Pomyśl zastanów głębiej się
Dopóki krew z nas ciepła spływa
Nic na tej ziemi nie wyrośnie
Dopóki żółć się w nas gotuje
Nic się nie zmieni na tej kuli
Jeśli kiedykolwiek przyjdzie ci budować mosty
By połączyć wszystkie oddzielone wodą wioski
Jeśli kiedykolwiek przyjdzie ci budować mosty
By połączyć wszystkie oddzielone wodą wioski
Zastanów się kolejny raz
(Kolejne imperium odradza się
Już zamknęło swe bramy
W nich stróże pijani
Głośno zarzekają się
Pan nie może tu przejść)
Każdy nowy dzień przypomina mi rzecz trywialną
W gąszczu innych drzew muszę dzielić się pokarmem
Każdy nowy dzień przypomina mi rzecz trywialną
Wszystko zje mi czas kości tylko po mnie znajdą